9.11.2018 r. był w naszej szkole dniem, w którym dane było nam obchodzić Święto Niepodległości. Tym razem święto było szczególnie wyjątkowe - to już 100 lat Wolności, 100 lat odrodzonego Polskiego państwa, 100 lat, które utrwaliły Polskę
na mapie Europy!
Po 2 latach Waszych ulubionych przedstawień dawanych przez wysłużoną już obecną III A przyszła pora na to, żeby w końcu się coś się zmieniło, żeby w końcu ktoś nas zastąpił, przejął pałeczkę i wziął na swe barki to aktorskie brzemię - udało się kogoś takiego znaleźć....
Tym razem dla odmiany zaskoczyła nas *UWAGA! UWAGA!* III A! - umiem budować napięcie, co ? Za merytoryczną opiekę odpowiedzialne były też tak dla odmiany panie Joanna Sołtys i Bożena Ferkaluk.
No więc jak to wyglądało? To sami już widzieliście, ale opiszę. Zacznijmy od samego początku. Dawno, dawno temu, z miesiąc, albo dwa, kto wie, zaczęły się delikatne wzmianki o tym, że trzeba kombinować nad uroczystością 11 listopada. Wszystko spoko, pomyślicie, hm? No właśnie nie do końca - nie wszystko jest tak proste, jak można pomyśleć, nauki bynajmniej nie ubywa, niektórzy z nas robią prawko, a inni próbują też po prostu żyć - dobra to zaczyna przybierać pesymistycznego wydźwięku, a nie o to przecież chodzi. Także wracając do tematu - coraz częstszym obiektem rozpraw na lekcjach stawał się nasz 11 listopada - pomysłów nie przybywało za nic, ale w końcu pani Bożena podała hasło: “Wesele” - i było to słowo klucz, bowiem tuż za nim potoczyła się cała artystyczna lawina. Scenariusz już wkrótce był gotowy. Jedziemy z próbami, których nie było i tak jakoś wiele - chociaż na pewno zrobiliśmy samo przedsięwzięcie wyszło nam na pewno perfekcyjnie, idealnie i doskonale, tak skromniutko mówiąc. Ale tak serio, dacie wiarę, że wyrobiliśmy się w niepełne dwa tygodnie? Taaaa, ja też bym nie dał, na czym skończyliśmy? A, tak - fabuła naszego przedstawienia była z deczka inna, niż zwykle, dlaczego? Już mówię - miało ono pokazać nie tylko wielkie, podniosłe i patetyczne widowisko, jak ostatnimi laty, ale także pokazać, jak wyglądają nasze aktorskie zmagania, zarówno z postawionym zadaniem, jak i sobą nawzajem. Wszystko rozpoczyna się, gdy wbiega ten przystojniak (no w sumie tylko, jak się zamknie oczy i odwróci...) z cudownymi wieściami, że dla odmiany w końcu wybrano naszą klasę do ogarnięcia jakiejś uroczystości. Zdania są podzielone, ale w końcu pomimo przeciwności odnajdujemy wspólny język, BO GDZIE ZNAJDĄ SIĘ TAKIE GWIAZDY, JAK MY! Przechodzimy do najważniejszej - patriotycznej części przedstawienia - ukazując fragmenty “Wesela” i wcielając się w jego bohaterów - ja grałem Wernyhorę, no i tego zdrajcę Branickiego - ooo i nie potrzebowałem żadnych rekwizytów i przebrań, bo wystarczająco strasznie wyglądam już bez tego - urodzony ze mnie aktor, czyż nie? Wszystko brzmi naturalnie, czyż nie ? Wisienka na torcie to fakt, że wszystko ukazaliśmy całe przedstawienie, jako próbę do spektaklu, dobre, co ? Nawet, jak ktoś strzela byka, to wychodzi tylko bardziej realistycznie - cała ta akcja to jedna wielka definicja geniuszu taktycznego! Na koniec jeszcze zatańczyliśmy artystyczny, spektakularny taniec z flagami. Nie mógłbym także nie wspomnieć o Emilce Porowskiej i jej anielskim śpiewie, którym nam pozwoliła się cieszyć tego wspaniałego dnia. Uroczystość elitarnie nagłośnili Maja i Szymon z klasy II technikum, zaś poprowadziła profesjonalnie Natalia Jakóbczyk - uwiecznił ją zaś swą fotograficzną wizją Kacper Binięda.
Jak co roku powtórzę o wielkiej wartości takich uroczystości, bo nie byłbym sobą... O hymnie napiszę dla odmiany teraz - na sam koniec. Zależy mi, by poruszyć kwestię “Mazurka Dąbrowskiego” - bowiem w tym roku był jakiś inny, jakiś wspanialszy. Śpiewali dosłownie wszyscy, tylko że śpiew pochodził tym razem nie tylko z ust, ale przede wszystkim z serca. Ciepło, które dało się wyczuć było czymś więcej niż emocjami! Czuło się coś takiego, jakby sam Pan Bóg odwiedził nas w ten szczególny czas, gdy już całe stulecie przeżywamy jako ludzie wolni! Cudownie jest patrzeć jak Polacy z naszej małej, jak i tej wielkiej ojczyzny w te piękne chwile jednoczą się i stają się jedną rodziną! Miłego świętowania moi mili!
Hubert Suda z klasy III a LO